On myślał, że ja go eros...
Oni myśleli, że ja go philia,
Ja myślałem, że ja go storge...
Tak naprawdę, to ja go agape...
To ważne, choć nie jest do rymu.
========================
Jestem bluźniercą,
Lecz przyznaję szczerze:
Chętniej klęknę przed nim,
Niż księdzu się zwierzę.
Sam się zmieniam w zwierzę,
Gdy myślę o Tobie,
Choć jeśli to zmierzę,
Czasu zbraknie w dobie.
Nie pożądam Cię wszakże,
Dla mnie więcej znaczysz,
Bo gdy się położę,
O serce mi haczysz...
Nie byłbym Judaszem wobec przyjaciela
Dla Niego też byśmy Rzymian z musu cięli,
Lecz to, co On czasem z moich spodni ścierał,
Miewa (obcy kumplom) śnieżny odcień bieli...
Byłby mi braciszkiem, bratankiem lub wujem,
Dla Niego złożyłbym choćby z siebie hekatomb,
Ale z nimi się raczej w łóżku nie harcuje,
A ja nie zrzucam żołędzia na wiatr - jakby jakiś dąb.
Czemu Go agape?
Bo jest dla mnie więcej niżli bogiem biernym
I nie pragnę Go cieleśnie,
Chociaż tylko wobec Niego określę się wiernym.
Miłość mnie nie brzydzi w żadnej z swych postaci,
Praktykowałbym ją gorliwie niby mszę w kościele.
Modlę się samotnie z twarzą w stronę Mekki,
Bo z Ciebie nie ostało się niestety zbyt wiele...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz