środa, 24 października 2018

Juliusz Nowina-Sokolnicki - Czyli "pasta" to też sztuka

>Bądź Juliuszem Sokolnickim
>W sumie nikt nie wie do końca skąd się wziąłeś
>Nawet nie wiadomo kiedy się urodziłeś, ale podałeś jakąś tam datę w swoim życiorysie
>O twoim wykształceniu też nikt nie wie, ale luj powiedzmy, że studiowałeś historię na Uniwersytecie Warszawskim
>I tak nigdy tego nie sprawdzą XD
>Opisuj też swoją działalność podczas trwania wojny i okupacji
>Tak naprawdę nikt nie wie, czy cokolwiek z tych rzeczy miało miejsce
>Zupełnie jakby mogły być wyssane z palca
>Władze RP na uchodźstwie twierdzą, że nigdy nie figurowałeś w rejestrach AK
>Pewnie źle wpisali do tabelki w Excelu
>Ty wiesz lepiej
>Uciekasz do Wielkiej Brytanii
>Dają ci tam jakieś zatrudnienie
>W sumie nudna robota
>8 kwietnia 1972
>August Zaleski spada z rowerka
>To twoja wielka szansa
>Wreszcie będziesz kimś
>Rozsyłasz fotokopie dokumentu stwierdzającego, że zostałeś wyznaczony na następcę Zaleskiego
>No bo przecież tak działa demokracja
>I tak się nie udaje, bo większość stwierdza, że to falsyfikaty
>Jak oni w ogóle śmią śmieć?
>Jeb^ć hejterów
>Zostajesz "Prezydentem Wolnej Polski na Wychodźstwie"
>Dymisjonujesz cały rząd i tworzysz nowy
>Oni chyba nie załapali, ale kij z tym, to ich problem
>Ty Sergiusz, będziesz kierował moim gabinetem
<(Do dzisiaj nikt nie wie kim był Sergiusz)
>Ogólnie w ciągu swojego życia powołujesz dokładnie 13 rządów
>Tak, 13 rządów
>W ciągu 17 lat
>Mianuj się też generałem brygady
>Brzmi dumnie
>Ale zaraz!
>Jeśli masz być generałem potrzebujesz armii!
>Ej kumple, chodźcie, zakładamy jednostkę wojskową
>Nie no, nie będziemy naprawdę walczyć
>To tylko zabawa
>Teraz możesz nadawać tytuły oficerskie i generalskie
>A nawet marszałka dam, zaszalejmy
>Ej chyba coś nie pykło XD
>Nasza armia składa się z samych oficerów, podchorążych, podoficerów, generałów i admirałów
>Tak, nie mamy okrętów, ale mamy marynarkę
>Kto bogatemu zabroni?
>Zresztą niech będzie
>Potem będziemy mogli się chwalić, jak mieliśmy rozbudowaną kadrę oficerską
>Nie to co ten Kaczorowski
>Tfu
>W ogóle w latach 70' zmieniasz nazwisko
>Tu zmarł Juliusz Sokolnicki i narodził się... Juliusz Nowina-Sokolnicki
>Polski hrabia pełną gębą
>Właściwie książę
>Naprawdę lubisz się awansować
>Ale spoko, skoro samozwańczy książę August von Hohenstauf i samozwańczy książę Karl Friedricha von Deutschland to potwierdzają, to musi być prawda
>Przy okazji zostajesz biskupem
>Bo czemu kurde nie
>Ale jest jedna decyzja z której jesteś cholernie dumny
>Bardziej dumny niż z czegokolwiek innego
>Nigdy nikt nie dokonał czegoś tak wspaniałego
>Order Świętego Stanisława
>Za co można dostać ten tytuł pytacie?
>Cóż, to nie jest takie łatwe
>Trzeba dobrze umieć obchodzić się z wazeliną
>I zapłacić od 150 dolarów do 1000 w zależności od klasy
>Sprawiedliwe warunki, nie?
>Teraz sraj tym orderem
>Każdy z tym orderem dołącza do twojego kółka wzajemnej adoracji
>No Julek, tym razem przeszedłeś samego siebie
>Nikt nie podskoczy twoim kumplom z Orderu
>W końcu jesteś (samozwańczym) VIII Wielkim Mistrzem Orderu Świętego Stanisława
>Potem jeszcze przekształcasz Order Polonia Restituta w „zakon rycerski Rzeczypospolitej Polskiej”
>W końcu istniał od stuleci
>A przynajmniej tak cię uczyli na historii XD
>Wiedza z uniwerku się przydała
>Szkoda, że nadal nikt nie wie, czy naprawdę tam chodziłeś XDD
>No, ale ten order to nawet fajniejszy jest
>Jak go masz to możesz używać "Sir" przed nazwiskiem
>Panie elektryku proszę, oto order
>To znaczy Sir
>Jeszcze należałeś do jednego zakonu
>Ale właściwie szkoda strzępić na to ryja, bo cię wykopali
>Nie widzą nawet ile stracili
>Niestety, w końcu spadasz z rowerka
>Na pogrzebie są twoi wszyscy kumple z Orderu Świętego Stanisława
<(Zawsze wiedziałeś, że z tym "najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie" to bujda, najlepszych kumpli stać na zakup twojego orderu)
>Żyłeś prawem śmieszka...
>Czy kiedykolwiek pojawi się ktoś równie wartościowy dla polityki europejskiej... właściwie światowej, co ty?
>No nie sądzę
>Ale nie ma tego złego
>Przynajmniej wyznaczyłeś kuzyna na prezydenta przed swoją śmiercią
>No bo przecież tak działa demokracja x2
>Umarł książę, niech żyje książę
>Proszę państwa, przed wami prezydent 2 RP, książę Jan Zbigniew Potocki
>Pierwszy tego imienia
>Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy
>Dosłownie, póki Order Świętego Stanisława będzie istniał, twoi ziomkowie nie dadzą 2 RP upaść
>Czas na zmianę

I will continue your legacy

środa, 17 października 2018

Co, gdzie, jak? - Czyli o zmianie nazwy

Wszyscy pewnie zdążyliście już zauważyć, że "Stalski" został przemianowany na "Niedźwiedź bipolarny". Jeśli śledzicie mnie na Facebooku (do czego was zachęcam), to słyszeliście już trochę o tym, co mną kierowało, ale w tym poście zamierzam opowiedzieć wam całą historię. Usiądźcie wygodnie i pozwólcie, że opowiem wszystko o genezie tej nazwy i co mną kierowało przy jej zmianie.
Zacznę od najprostszego pytania - "Czemu nie Stalski?" Odpowiedź jest dziecinnie prosta. To nie moje nazwisko i czułbym się źle, gdybym miał wykorzystywać je na dłuższą metę. Fakt, gdy czytam co piszę, najczęściej łapie mnie silne żeżu i chciałbym uciec daleko, gdzie pieprz rośnie, ale trzeba mieć dojrzałość, by radzić sobie z tą odpowiedzialnością, która spoczywa na autorze za jego dzieła. Z nazwą "Stalski" tak naprawdę nie liczyło mnie prawie nic, poza podobnie brzmiącym nazwiskiem. Jaki jest sens zbierać pochwały pod obcym nazwiskiem? Szczególnie, że naprawdę zbieram się, żeby nieznacznie wypromować moją twórczość. Wiem, że daleko mi do wielkiego poety, a znacznie bliżej do przeciętnego grafomana, ale nawet taki gość jak ja czegoś od życia chce. Jeśli się nie uda to trudno, ale nie chcę się reklamować na nazwę "Stalski". Nie ma w niej tak naprawdę za wiele ze mnie. Wydaje mi się... pusta. Jeśli już się promować, to korzystając z jakiejś ciekawej nazwy z którą będę lepiej się identyfikował i być może przyciągnie więcej zainteresowanych.
Dobra, to skoro powody za samą zmianą nazwy mamy już chyba za sobą... Powiem wam, czemu "Niedźwiedź bipolarny". Pogadamy wpierw o pierwszym członie. Dlaczego "Niedźwiedź"? Opowiem wam historię z czasów mojego wczesnego dzieciństwa, kiedy byłem jeszcze małym szkrabem, który potrafił jednak już mówić i to całkiem nieźle jak na swój wiek (rzekomo byłem bardzo inteligentnym dzieckiem, ciekawe gdzie teraz podziała się ta cała moja inteligencja). Był chyba styczeń. Osobiście nie pamiętam dobrze tamtego dnia, wszak byłem wtedy naprawdę mały, ale jakieś mgliste wspomnienia mam oraz słyszałem historie moich rodziców na ten temat. W tym okresie ksiądz chodził po mieszkaniach z kolędą. Moi rodzice wpuścili go i po jakimś czasie moja mama stwierdziła, że chce pochwalić się faktem, że potrafię już artykułować proste zdania oraz także powiedzieć swoje imię. Słysząc to ksiądz, zapytał mnie, jak mam na imię. Jak już nietrudno się domyślić, odpowiedź, która padła wtedy z moich ust, brzmiała "Niedźwiedź". Rodzice i ksiądz przyjęli to raczej z rozbawieniem, a jak proboszcz powiedział: "No jak niedźwiedź, to niedźwiedź." Nie wiem, jak to dokładnie wyglądało, ale gdy to sobie wyobrażam, faktycznie musiało być to raczej zabawne. Dlaczego tak powiedziałem? Sądzę, że ponieważ rodzice często zwracali się do mnie per "misiu", stwierdziłem, że to jest pewna forma mojego imienia. Jako, że byłem bystrym dzieckiem, uznałem, że nie przedstawię się przecież księdzu jako "Miś", bo to tylko zdrobnienie i mogłoby zostać uznane za coś niegrzecznego. Prosty rachunek w mojej głowie. Jak brzmi zgrubienie od "miś"? Niedźwiedź! W ten sposób zostałem niedźwiedziem i jakoś to zwierze zacząłem utożsamiać z własną osobą. Poza tym niedźwiedzie w większości są wielkimi i silnymi, ale raczej łagodnymi zwierzętami, które rzadko atakują ludzi, często celowo ich unikając. Masywny (brzmi ładniej niż "gruby"), włochaty (bo uwierzcie, że trochę tej sierści mnie porasta, aczkolwiek wiem, że zmuszony będę do ogolenia się gładko w niektórych miejscach), aspołeczny typ nie mógł znaleźć sobie bardziej pasującego zwierzaka niż niedźwiedź. No to teraz czemu bipolarny? Chciałem jakiś oryginalny człon. "Niedźwiedź" kojarzy się z pewnym Youtuberem. Dodatkowo epitet, który tamten twórca sobie dobrał brzmi "pulchny", nad czym głęboko ubolewam, bo to określenie (albo jakiś jego synonim) idealnie by mnie opisywał. Bipolarny jednak także pasuje. "Bipolar" to określenie na osobę z chorobę afektywną dwubiegunową. Na razie nie zostałem zdiagnozowany przez specjalistę, bym posiadał takowe lub jakiekolwiek inne zaburzenie, ale pewne elementy opisu tej choroby są zgodne z moją personą. Nie ma jednak co panikować, może jestem po prostu kapryśnym dziwakiem z silnymi wahaniami nastrojów. Poza tym określenie "bipolarny" można jeszcze rozbić na dwa. "Bi", co jest potocznie określeniem biseksualnej orientacji oraz "polarny". Nie muszę chyba wyjaśniać, że niedźwiedź polarny to nazwa konkretnego gatunku z rodziny niedźwiedziowatych. Natomiast cząstka "bi" także sama w sobie pasuje, jako iż pozostaję (być może naiwnie) zwolennikiem hipotezy biseksualności, zgadzając się z ogólnym stwierdzeniem ludzi takich jak np. Freud, że człowiek naturalnie jest biseksualny i każdy ma w mniejszym lub większym stopniu tendencje do bycia osobą biseksualną. To jak blisko znajdujemy się danej orientacji (hetero lub homoseksualnej) na spektrum decyduje jak łatwo (lub trudno) byłoby nam współżyć z osobą konkretnej płci. Przykładowo, uważam, że znajduję się blisko osobowości heteroseksualnej na spektrum, aczkolwiek nie jestem skrajnie heteroseksualny i nie wykluczam, że w pewnych okolicznościach mógłbym być w związku z osobą tej samej płci.
Przedstawiłem najprostsze wyjaśnienie, dlaczego właśnie wybrałem taką nazwę. Tak naprawdę istnieje więcej argumentów, które za nią przemawiały. Uznałem, że jeśli ludzie będą w przyszłości zainteresowani, żebym przeprowadził głębszą analizę i szerzej omówił jej genezę, to na pewno to zrobię. Może wreszcie nagram wtedy filmik w internecie, bo przydałoby się realizować cele, a nie tylko gadać o nich. Napiszcie coś pozytywnego albo w ogóle cokolwiek, bo to motywuje mnie do dalszego działania i przepraszam, że rzadko postuję, ale mam problem z wyrobieniem sobie nawyku. Mam nadzieję, że tworząc ten wpis, zyskam nową energię. Może wreszcie uwierzę w swoje możliwości i spróbuję znaleźć ludzi zainteresowanych moimi wypocinami w jakimś szerszym kręgu. Trzymajcie proszę za mnie kciuki, a wszystkie porady, wskazówki i słowa aprobaty są naprawdę mile widziane i staram się brać je pod uwagę, przy podejmowaniu decyzji o rozwoju bloga. Możecie też skomentować, co uważacie o nowym designie strony. Dziękuję za uwagę i do zobaczenia wkrótce!