niedziela, 30 września 2018

Wybryk natury

(Pierwszy paszkwil i wiersz biały. Jak wam się podoba? Lepiej, gorzej?)

Chodzi niechętnie
Ciągle w ciemnej bluzie
Jakby nie mógł czego innego założyć
Jak jakiś podmiejski dresiarz
Taki z depresją i długiem w „Bocianie”

Właściwie niewiele robi
Siedzi cicho jak mysz pod miotłą
Można się tylko domyślać powodu
Brak odwagi lub inteligencji w dyskusji
Pewnie jedno i drugie

Ma dwie lewe ręce
Zresztą tak samo nogi
Z wyglądu też nic ciekawego
Jak brzydsze dziecko pawiana
Choć bez jego zręczności

No koń by się uśmiał
Albo dostał torsji
Wstrząs gwarantowany
Patrząc na ten świński ryjek,
Żabie oczy, grzywę i usta krowie

niedziela, 16 września 2018

Kolejny depresyjny wiersz

Proszę zabij mnie
Byle nie bolało
Bardzo umrzeć chcę
Zatem rób to śmiało

Nie mam co do tego
Żadnych wątpliwości
Tylko mój kolego
Pochowaj me kości

Nie będę żałować
Po śmierci niczego
Lecz mnie moja miłość
Zniechęca do tego....

I z tego powodu
Żyć ja jeszcze mogę
Podziękuję Bogu
Bo mam swoją drogę

Tylko ta nadzieja
Że to się nie zmieni
Każdego dnia sprawia
Iż widzę mniej cieni

Ale jeśli kiedy
Stracę to (Broń Boże)
No to właśnie wtedy
Nic mi nie pomoże